letni letni
550
BLOG

Ponuro-wesoły poradnik dla strajkujących nauczycieli

letni letni Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Oglądam sobie, jak wygląda PiSowska reforma edukacji i dziwię się, że rządzący się na nią zdecydowali. Osobiście nie zależy mi na istnieniu gimnazjów. Niepokoją mnie za to ograniczenia w podstawach programowych. Można powiedzieć, że PiS kroczy tu utartą ścieżką poprzedników z SLD i PO – kolejne roczniki uczniów będą umieć coraz mniej. Ogółu rodziców raczej to nie obchodzi, ale na własnej skórze odczują chaos jaki wywoła reforma. I w ich oczach winny będzie PiS, a nie lokalne władze.

A może właśnie wcale się tak się nie stanie? Może wszystko pójdzie dobrze? W końcu już raz cokolwiek niesłusznie przewidywałem zwolnienia nauczycieli. Dziś wydaje się, że wielkich zwolnień nie będzie, choć zamiast pełnych etatów szykują się rozmaite połówki czy inne 2/3 etatu. No bo „przedmiotowiec” z gimnazjum „obsługujący” trzy roczniki przejdzie do podstawówki z dwoma – tylko klasa siódma i ósma. I tego zdaje się głównie dotyczy strajk ZNP. Żeby nauczyciele nie stracili „na godzinach”.

Strajk ten jest świadectwem niemocy zarówno związku zawodowego, jak i poszczególnych nauczycieli. W jakimś sensie słusznie, choć cynicznie, powiedział p. M. Kopeć z MEN: Minister nie jest stroną tego sporu – czyli inaczej mówiąc jest to spór, w który ZNP wszedł z dyrektorami szkół. No bo co do ustalania nowej etatyzacji na teraz ministerstwo? Ustawa podpisana. Realizowana przez samorządy, zresztą w każdym przypadku indywidualnie. Innymi słowy: „Piszcie na Berdyczów”.

W dodatku przyjęta forma protestu może być po prostu zignorowana. Skoro p. S. Broniarz mówi: Nie sądzę, żeby jakiekolwiek dziecko, które przyjdzie do szkoły, było pozbawione opieki, to zorganizowano coś, co nie jest żadnym strajkiem. Taki „strajk” to nasza oświata ma co roku z okazji rekolekcji. Lekcji też wtedy nie ma. Ten, kto chce, zostaje w domu. Jak rodzice nie mają z kim zostawić dziecka, wysyłają je do szkoły, gdzie ma opiekę na świetlicy. Rekolekcje trwają trzy dni i jakoś nie robi to na nikim wrażenia. Nikt nie rozdziera szat. A dzisiejszy „strajk” to tylko jeden dzień. Jedyny „zysk” ZNP to wywołane zamieszanie medialne.

A teraz mały samouczek jak taki strajk powinien być zorganizowany. Przypomnijmy sobie jak wyglądał protest górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Punkty sporu były jakoś rozwiązywane, ale żądanie zmiany szefa spółki nie mieściło się w głowach ludzi ówcześnie reprezentujących Skarb Państwa. Ta kość niezgody mogła wydawać się niezbyt ważna (np. przy postulatach płacowych), ale górnicy się uparli. I wygrali. Czego mogą teraz nauczyć nauczycieli?

Na początek trzeba spacyfikować łamistrajków. Górnicy mieli łatwiej, bo pod ziemią ściany uszu nie mają, ale trzeba mieć świadomość, że łatwo nie będzie. Potem trzeba zamknąć bramy szkół. Żeby rodzice mieli rzeczywisty problem – co zrobić z maluchem. W dodatku nie na jeden dzień, ale do skutku. Zabarykadować się w budynkach i nie przejmować się, że strajk będzie nielegalny. Po jakimś tygodniu wysłać reprezentantów na demonstracje do Warszawy. Tylko zamiast rzucać kredą i transparentem, co to niby miał być flagą narodową, trzeba popalić trochę opon przed budynkiem MEN i porzucać się kostką brukową z policją. Górników nie przestraszyły nawet gumowe kule. Po miesiącu rząd by się ugiął.

Proszę potraktować powyższą „instrukcję” strajkową jako żart primaaprilisowy. Będzie na jutro.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo