letni letni
416
BLOG

Partie jak celebryci

letni letni Polityka Obserwuj notkę 1

O Dodzie pisze się nie dlatego, że wydała nową płytę, ale dlatego że się o niej pisze. To najprostsza definicja celebryctwa. Wywoływanie szumu medialnego bez powodu jest cenną sztuką, a osoby które dysponują tą umiejętnością powinny być godnie opłacane. Na przykład z budżetów partii politycznych. Bo i w polityce istnieją zjawiska o których mówi się nieproporcjonalnie dużo w stosunku do ich faktycznego znaczenia.

* * *

W marcu 2010 PO zarządziło tzw. prawybory prezydenckie. Kandydaci p. R. Sikorski i p. B. Komorowski walczyli o to, kto wystartuje w wyborach prezydenckich. W sumie to wewnętrzna sprawa partii, ale ponieważ ludzi ciekawią personalia, to media chętnie informowały o kolejnych wydarzeniach: Na przykład o tym, że jeden pojechał tu, a drugi tam i obaj przekonywali do swoich racji. Albo o tym jak jeden drugiego atakował – oczywiście niezwykle łagodnie, boć to w końcu jak w rodzinie. W końcu głosowanie i wyniki. Zresztą spodziewane.

Cała zabawa była sprytnie pomyślanym zabiegiem PR-owym.

* * *

We wrześniu 2016 premier B. Szydło szumnie zapowiedziała zmiany w rządzie. No i się zaczęło. Pytanie „kogo wyrzuci premier Szydło” nurtowało media nie mniej, niż słynna zagadka „Kto zabił Laurę Palmer” fanów serialu. Dziennikarze zaczęli przy wszystkich możliwych okazjach pytać ministrów czy pewnie się czują na swoich stanowiskach. Temat zapowiedzianych zmian zapełniał czas antenowy i łamy mediów: od prorządowego TVPinfo do antyrządowego Newsweeka. Kiedy już napięcie sięgało zenitu, bo premier opóźniła podanie komunikatu o dwie godziny, dowiedzieliśmy się o dymisji ministra P. Szałamachy.

Góra urodziła mysz, ale wzmożenie gazetowo-telewizyjno-portalowe było spore.

* * *

Wspomniane wyżej przypadki nadprodukcji medialnej budzą szacunek, ale na tle podobnych przedsięwzięć z lat tzw. realnego socjalizmu wypadają blado. Mowa o zjazdach PZPR. Taki zjazd trwał kilka dni, ale miał pełną obsługę telewizyjną i prasową. Nawet Polska Kronika Filmowa zmieniała taśmę z czarno-białej na kolorową. Wyjazdy delegatów do Warszawy, posiedzenia, przemówienia, rozmowy i zakończenie zjazdu, obficie zasilały przekaz propagandy sukcesu.

Jak widać przed dzisiejszymi partyjnymi spin-doktorami jest jeszcze wiele do zrobienia. Tak, wiem że to sprawy słabo porównywalne, że ówcześni propagandyści mieli łatwiej, bo konkurencji nie było i w ogóle wszystko było inne, ale… do odważnych świat należy!

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka