letni letni
223
BLOG

Uczniowie do zajęć, nauczyciele do zwolnień

letni letni Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Listopad 2015. Rozmawiam z dwójką mocno zdeklarowanych wyborców PiS. Ona – nauczycielka, mająca nadzieję na dobrą zmianę w polskich szkołach, on – pracujący na dobrym stanowisku, zarabia ze dwa razy więcej od niej. Ona opowiada, że liczy na to, iż w końcu doceni się nauczycieli, którzy się starają, wprowadzają innowacje, aktywizują uczniów i mają (co najważniejsze) najlepsze wyniki. On komentuje „też chciałbym kończyć pracę po trzech godzinach”. Przez kilka chwil nie rozumiemy o co mu chodzi, ale zaraz dociera do nas: 18 godzin etatu x 45 minut /5 dni = 2,7 godziny zegarowej.

* * *

Minister A. Zalewska na początku swych rządów zapowiedziała trzy rzeczy: wyprowadzenie sześciolatków ze szkół, likwidację „karcianek” i wygaszanie gimnazjów. Ponieważ likwidacja gimnazjów stanowi „doskonałą” okazję do zwolnień, ZNP zaprotestował. Minister przez dłuższy czas kluczyła, mówiąc, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego; albo że zwolnienia i tak są konieczne, bo mamy niż; a tak w ogóle zarzuty o zwolnieniach to sama nieparwda. W końcu zdobyła się na komunikat:

Nauczyciele, nie bójcie się, nie stracicie pracy

Co prawda szybko okazało się, że likwidacja gimnazjów objęłaby również szkoły kościelne – placówek tego typu jest około 200  – więc sprawa na razie czeka. Ale przekaz o trzygodzinnym dniu pracy został sformułowany i powędrował do wyborców jako obowiązująca „wersja prawdy”.

* * *

MEN: Likwidacja godzin karcianych

„Karcianki” to dwie godziny zajęć pozalekcyjnych, które nauczyciele muszą prowadzić oprócz właściwych lekcji. Zostały wprowadzone między innymi po to, by zapewnić dzieciom lepszą opiekę właśnie po lekcjach, kiedy czekają w świetlicy na odebranie przez rodziców (reforma „sześciolatkowa” spowodowała, że liczba maluchów wzrosła i mogło zabraknąć kadry). W praktyce dawały dyrektorom możliwość bezkosztowego organizowania przedmiotowych kółek zainteresowań czy zajęć wyrównawczych. Czyli nauczyciel przygotowuje zajęcia pozalekcyjne, prowadzi je i jeszcze musi prowadzić do nich dokumentację. W ramach swojego 40-godzinnego etatu, czyli bez dodatkowych pieniędzy.

Zmiany w Karcie Nauczyciela trudno nazwać „likwidacją”. Nowe brzmienie feralnego ustępu 42.2.2 jest teraz następujące:

Art. 42.
1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.
2. W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany jest realizować:

1) zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, w wymiarze określonym w ust. 3 lub ustalonym na podstawie ust. 4a albo ust. 7;
2) inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły, w tym zajęcia opiekuńcze i wychowawcze uwzględniające potrzeby i zainteresowania uczniów;
3) zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.

Oddajmy zresztą głos wiceminister T. Wargockiej, która w liście do kuratoriów z 25 maja 2016 napisała: Zgodnie z nowym brzmieniem tego przepisu, nauczyciel, w ramach czterdziestogodzinnego tygodnia pracy oraz otrzymywanego wynagrodzenia, będzie zobligowany do realizacji m.in. innych zajęć i czynności wynikających z zadań statutowych szkoły, w tym zajęć opiekuńczych i wychowawczych uwzględniających potrzeby i zainteresowania uczniów. Czyli zmiana polega na tym, że zamiast 2 godzin nauczyciel może dostać nakaz prowadzenia 3, 4, 5 i więcej godzin. Byle razem z lekcjami było tego mniej niż 40.

Zwróćmy uwgę, że list p. T. Wargockiej dotyczył organizacji pracy świetlic i pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Czyli nowe „karcianki” mają działać tak, jak chciała tego autorka starych „karcianek” czyli p. J. Kluzik-Rostkowska. Czyżby więc zmiany nie ma? Jest.

Zmiana polega na tym, że udział nauczycieli przedmiotowych można swobodnie zwiększyć ponad 2 godziny, dzięki czemu można też ograniczyć etaty dla pań „świetliczanek”. W końcu zamiast tworzenia kilku grup świetlicowych, wystarczy jedna w ramach „listka figowego”, reszta uczniów będzie brała udział w „zajęciach opiekuńczych i wychowawczych uwzględniających potrzeby i zainteresowania uczniów”. Wiceminister zwraca uwagę, żeby tylko je jakoś mądrze nazwać, tak aby nikt się nie przyczepił, że tak naprawdę chodzi jednak o prowadzenie świetlicy: Jednak obowiązek realizowania przez nauczycieli zajęć i czynności określonych w art. 42 ust. 2 pkt 2 ustawy – Karta Nauczyciela nie może być wykorzystywany przez dyrektora do wypełniania nimi godzin pracy objętych obowiązkowym tygodniowym wymiarem zajęć (pensum) ustalonym dla innego stanowiska.

Zauważmy, że podobnie można postąpić z innymi zajęciami: zamiast fachowej gimnastyki korekcyjnej, dyrektor zleci zorganizowanie kółka gimnastycznego; zamiast rewalidacji czy socjoterapii, uczniowie będą uczestniczyć w kółku teatralnym z udziałem szkolnego psychologa itp. Ciekawe, kiedy pojawi się podobne pismo dotyczące organizacji zajęć pozalekcyjnych i kółek zainteresowań.

Ale, przecież pani minister wyraźnie powiedziała, żeby nauczyciele się nie bali, bo nie stracą pracy! Czytelnicy ciekawi tego, ile są warte słowa p. A. Zalewskiej niech czytają dalej.

* * *

Wyprowadzenie sześciolatków ze szkół zaowocowało spadkiem liczebności klas pierwszych. Liczba pierwszoklasistów ostatnio wynosiła około 400 tysięcy (co prawda przez ostatnie dwa lata było ich ok. 500 tysięcy, ale to efekt „sześciolatkowy”, więc zostanę przy poprzedniej liczbie). W przyszłym roku szkolnym będzie ich 220 tysięcy, za rok sytuacja ma wrócić do normy. Szacowane zwolnienia nauczycieli (wliczam w to również nieprzedłużenie umów czasowych) mogą dotknąć nawet 10 tysięcy osób. A przecież za trzy lata trzeba będzie zwalniać „przedmiotowców”, kiedy nauczanie początkowe się skończy i odchudzony rocznik trafi do czwartej klasy.

* * *

Jak przez rok-dwa nie pojawią się jakieś miłe niespodzianki, budżet państwa będzie w opłakanym stanie. Przy poziomie fachowości jaki prezentują „specjaliści” partii rządzącej (patrz podatek bankowy), trudno się spodziewać, że zgodnie z zapowiedziami wpływy z VAT nagle wzrosną o kilkanaście/dziesiąt miliardów złotych rocznie. A likwidacja 100 tysięcy nauczycielskich miejsc pracy da oszczędności nawet 5 miliardów rocznie.

Widocznie ktoś zrobił badania i okazało się, że wśród wyborców PiSu nauczycieli jest o wiele mniej, niż takich, co też chcieliby pracować 3 godziny dziennie.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo