letni letni
683
BLOG

Proroctwa TILT-u

letni letni Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W 1985 roku TILT wystąpił w Jarocinie. Później Rozgłośnia Harcerska prezentowała obszerne fragmenty tego koncertu. Wkrótce ukazał się singiel o dość ostrym brzmieniu, a potem duża płyta z automatem perkusyjnym, spokojna i melodyjna. Teksty lidera kapeli T. Lipińskiego były o… No właśnie do końca nie wiadomo o czym były. Trochę mówiono, że to próba wprowadzenia new age do Polski. Jakoś nie czułem tamtych tekstów o „oceanach miłości” czy „strumieniach światła” i „ostatnich murach między nami”. „Szare koszmary” były zbyt trywialne, a mury wcale nie chciały runąć. Niemniej tej muzyki „się słuchało”. A szczególnie ów jarociński koncert.

Podlinkowany poniżej kawałek pochodzi właśnie z tego koncertu, a nie z płyty o której też zresztą dalej piszę.

* * *

Mam gramofon, ale rzadko słucham czarnych płyt. Jakoś w zabieganym życiu brakuje czasu na rytuał zagrania płyty: Najpierw trzeba ją odnaleźć, wyłuskując wśród wielu innych na podstawie wąziutkiego kolorowego brzegu, potem wyciągnąć krążek z okładki, następnie z nylonowego worka, podnieść pokrywę gramofonu, położyć płytę, uruchomić ramię, podregulować wzmacniacz. Łatwiej i szybciej wyklikać piosenkę w YouTube.

Ale całkiem niedawno, nie wiedzieć dlaczego, wziąłem sobie do rąk płytę TILTu. Wrzuciłem na talerz drugą stroną i wcisnąłem „PLAY”. Spodziewałem się, że ożyją wspomnienia z czasów młodości, kiedy to w gronie kolegów słuchaliśmy tych piosenek z nieco przedumanymi tekstami. Nic z tego! Już pierwszy kawałek „Mówię ci że…” uderzył mnie swoją aktualnością: Mówisz o miłości, czy ty nie widzisz, że/ są tacy, którzy chcą, żebyśmy nienawidzili się. Zdecydowanie bardziej to pasuje do roku 2017 niż połowy lat 80-tych, kiedy powstawał.

W latach 80-tych utwór miał opowiadać o konflikcie rządzący vs społeczeństwo. Wtedy był pisany chyba na siłę, bo nie pamiętam tak jawnie wyrażanej wrogości między ludźmi jak dziś. Piszę o tym ze smutkiem, bo wolałbym, żeby superaktualną piosenką była „Runął już ostatni mur”. Ale nie jest.

„Trudno być prorokiem we własnym kraju” cytował Pismo p. T. Lipiński w jeszcze innym utworze. Niestety wiele jego „proroctw” nabrało ostrości, słowa przestały być zagmatwane i niejasne. „Za zamkniętymi drzwiami”, „Dziwny, dziwny”, „Zawsze wszędzie teraz” czy „Każdy się boi swojej paranoi” – porażają swoją dosłownością i stanowią zadziwiająco celną ilustrację dzisiejszych czasów.

Każdy się boi swojej paranoi/ Każdy się boi tego co sobie sam uroi/ Każdy się boi nie wiadomo czego… Wielu Polaków dało się przekonać, że trzeba się bać dyktatora Kaczora czy Tuska z krwią na rękach. Jak łatwo zanurzyć się w wymyślonym, paranoidalnym świecie wyobrażeń, by znaleźć uzasadnienie dla zła, jakie czynią ci, którym wierzymy.

* * *

Piosenka o której piszę jest o nienawiści. Zakończę tekstem pozornie nie na temat – pozwolę sobie zacytować blogera (byłego salonowicza24) Galopującego majora: (...) mieszkańcy Warszawie słusznie oburzeni „okradaniem ich z własnego miasta” skierują całą nienawiść na „wieśniaków”, co za nich będą decydować, w odwecie owi „wieśniacy” będą z uśmiechem na ustach miastowym paniczykom „dojebywać” w wyborach. Istotą pisowskiego zamachu jest bowiem ten zgrany, acz wciąż skuteczny chwyt, gdy jednych napuszcza się celowo na drugich, tak aby na tym konflikcie robić sobie wyborcze rodeo.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura