letni letni
212
BLOG

Pogodzone symbole wrogich armii

letni letni Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Urlop. Nad morzem nie tylko ładna pogoda, więc żeby jakoś wynagrodzić dzieciom brak plażowania, wybraliśmy się ze znajomymi do Darłówka na zlot pojazdów militarnych. Dzieciaki miały frajdę, kiedy pojeździły sobie na takim pojeździe. Ostra jazda pod górę i takaż sama w dół, opryskanie błotem i wiatr we włosach, może nie były warte wysokiej ceny, ale niech tam – w końcu nie po to się jedzie na urlop by oszczędzać :)

Oprócz jazd na kawałku bardzo urozmaiconego terenu zwanego „patelnią”, atrakcją były rozmaite stoiska w których sprzedawano rzeczy mogące kojarzyć się z szeroko pojętą wojskowością. Rodzice mogli kupić dzieciom ubranka pokolorowane w barwy ochronne czyli czarne i zielone plamki. Plastikowe karabiny produkcji chińskiej również kusiły milusińskich, którzy powtarzali „Kup mi tato…” Dorośli zresztą też mogli znaleźć podobne rzeczy dla siebie – mundury z demobilu (ale były chyba tylko niemieckie) czy atrapy granatów. Te ostatnie, notabene bardzo przydatne w wywoływaniu nieprawdziwych alarmów bombowych w czasach, kiedy zwykły telefon o podłożonej bombie przestaje już wystarczać. Do tego koszulki z nadrukami. O ile tematyka żołnierzy wyklętych wydaje się dość naturalna na takiej imprezie, to zdziwiło mnie jaki związek z militariami mają zespoły metalowe.

Moją szczególną uwagę zwróciło stoisko z pamiątkami z czasów drugiej wojny światowej. Było dość charakterystyczne, bo w jego głównej części, wśród oferowanych książek uwagę zwracał album fotograficzny o zaskakującym tytule „Adolf Hitler”. Trochę byłem zgorszony, ale jak historia, to historia – takie książki też wydawano w czasie wojny… Ale nie to najbardziej mnie zaskoczyło. Zaraz obok książek wystawione były znaczki, odznaczenia i tego typu artefakty. Mniej więcej połowa była niemiecka – królowały tam swastyki i charakterystyczne hitlerowskie orły – druga połowa artykułów to polskie, dobrze kojarzące się patriotycznie emblematy. Żeby tego było mało, miejsce tuż obok zajmowało stoisko z podobnymi „gadżetami” po armii radzieckiej.

No i to handlowe pogodzenie swastyk, białych orłów czy czerwonych gwiazdek wydawało mi się nie na miejscu. Ale może nie mam racji? Może wystawione rzeczy kupowane były rzeczywiście przez pasjonatów militaryzmu dla których niemiecki czy sowiecki symbol to po prostu świadek tamtych czasów? No nie wiem…

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura