letni letni
191
BLOG

Lewaki kontra Morawiecki

letni letni Gospodarka Obserwuj notkę 0

„Polska ma własne stanowisko w ramach TTIP, ale jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego, czy trochę szerzej również kanadyjskiego, dałby nam kolejny impuls rozwojowy” – mówił wicepremier M. Morawiecki. Można go nawet zrozumieć: I tak jesteśmy montownią dla firm z Europy Zachodniej, więc do stracenia niewiele. A przecież zastrzyk taniego, amerykańskiego gazu łupkowego piechotą nie chodzi.

Od wczoraj wszystko wskazuje na to, że plany wicepremiera nie zostaną wcielone w życie. Te wstrętne „lewaki” z Greenpeace opublikowały obszerne fragmenty umowy, do tej pory tajnej. Co prawda chodziło im głównie o zagrożenie zalania rynku europejskiego tanią amerykańską żywnością, co to mogłaby nie spełniać naszych norm. Umowa dopuściłaby produkty bardziej nadające się do filmu „Skrzydełko czy nóżka” niż na nasze stoły.

Ale, co wydaje się ważniejsze, potwierdzono również plany umocnienia amerykańskich koncernów. Mogłyby one domagać się zmian w prawie poszczególnych państw, a nawet odszkodowań, jeśli owo prawo naruszałoby interesy korporacji. Rozsądzaniem zajmowałyby się prywatne firmy (!) zwane dla niepoznaki sądami arbitrażowymi. Ten kto choć trochę orientuje się jak działają firmy rodzaju „Arthur Andersen” (to trochę inna działka, ale do czegoś trzeba te arbitraże porównać), nie spodziewa się chyba, że jakakolwiek sprawa zostałaby wygrana przez polski rząd.

Dla przykładu: Sejm postanawia ograniczyć palenie i zarządza ustawą kolejne obostrzenia w postaci wprowadzenia na pudełka obrazków niegojących się ran, czy zrakowaciałych płuc. Po kilku miesiącach dwa lub trzy koncerny tytoniowe zgłaszają się do takiego sądu, twierdząc, że nastąpił spadek sprzedaży i żądają odszkodowania w wysokości kilku mld złotych. Sąd arbitrażowy się zbiera – niestety nasz rząd nie ma możliwości monitorowania przelewów między spółkami korporacji tytoniowych a firmami związanymi z arbitrażem. Po kilku miesiącach dostaje wyrok: trzeba płacić. No i zmienić prawo, bo kolejnych odszkodowań budżet może nie wytrzymać.

Wiem, że powyższa sytuacja to na razie fikcja. Szczęśliwie zaistnienie jej w rzeczywistości jest coraz mniej realne. Dobrze, że istnieją na świecie „lewaki”.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka